9.06.2016

Trzy Korony zdobyte!

    Może nie jest to wyczyn, ale okazuje się, że wśród nas są jeszcze osoby, które nigdy nie były na najbardziej znanym szczycie Pienin – Trzech Koronach (nie podamy nazwisk...). Postanowiliśmy nadrobić te zaległości i wybraliśmy się tam, ale od innej strony, niż zwykle. Podjechaliśmy autobusem do Hałuszowej i stamtąd niebieskim szlakiem już prosto na szczyt. Taki był plan, ale okazało się, że najpierw nasz kierowca i chłopcy z klasy musieli pomóc pewnemu kierowcy, który tak zapatrzył się na bociana, że… wjechał do rowu. Bez większych zadrapań udało się wypchać samochód i ruszyliśmy w trasę. Miłośnikom pięknych widoków szczególnie polecamy tę trasę. Przy ładnej pogodzie – a taką właśnie mieliśmy – można podziwiać Tatry i Jezioro Czorsztyńskie, po drodze mijając przepiękne pienińskie łąki, pełne kwiatów, ziół i traw. Nam udało się nawet dostrzec w oddali dorodną łanię. Gdy już nadelektowaliśmy się widokami z platformy na szczycie Trzech Koron, zeszliśmy Wąwozem Szopczańskim do Sromowiec, a stamtąd, kładką nad Dunajcem, przeszliśmy na słowacką stronę do miejscowości Czerwony Klasztor. Z Czerwonego Klasztoru do Szczawnicy prowadzi ścieżka, która biegnie cały czas wzdłuż brzegu Dunajca. Większość pokonuje ją na rowerach, ale my dokonaliśmy tego pieszo. Spacerek był niezwykle przyjemny, gdyż dopisywała nam pogoda i oczywiście humory. Wycieczkę zakończyliśmy na przystani flisackiej w Szczawnicy. Przed nami jeszcze kilka szczytów do zdobycia! Do zobaczenia na szlaku.

Fotorelacja