22.11.2017

 Éire  - moja przygoda w Gaeilge scoil

No cóż, wysłali mnie do szkoły więc trzeba było sobie przypomnieć jak to jest po drugiej stronie tablicy. Założyłam tornister na plecy, kupiłam miesięczny i…

Dzień pierwszy.
- Cad is anim duit?
- Anna is aim dom.

    Coooo? Nic nie rozumiem. O czym on mówi? Tak właśnie miało być. Tak czuje się uczeń przychodząc na lekcję, która jest dla niego totalną niewiadomą. Język irlandzki to nawet w przybliżeniu nie angielski. Jego historia, tak jak historia tego ciekawego kraju sięga Celtów – moja historia ze szkołą właśnie się zaczęła.

Jak to na lekcji
    Phrasal verbs… czasowniki modalne… nuda – znowu gramatyka!!! Jakieś ćwiczonka, powtóreczka, teścik. Ale każdy nauczyciel to też człowiek. Nie ma opcji, żeby nie dał się wyciągnąć na jakąś pogawędkę, zwłaszcza jeśli jest pasjonatem Gaelic football, na którego punkcie Dublińczycy mają fioła.

    Podobnie hurling, zupełnie nieznana w Polsce gra, wzbudza w Irlandii niesamowite emocje. To sport zespołowy, w którym gracze używają kijów i piłek, uważana za najszybszy z zespołowych gier świata. Tak popularna, że dzieci na wf chodzą z kijami.
Przerwy
Nie ma sklepiku: C, ale Uff…można wychodzić. Śniadanko w parku albo lunch w pubie. Irlandczycy kochają dobre jedzenie i pintę Guinnessa. Centrum życia w Dublinie to dzielnica Temple Bar: sieć uliczek pełnych pracowni artystycznych, galerii, apartamentów, sklepów z odzieżą i muzyką, restauracji, pubów i kawiarń. Nazwa pochodzi od nazwiska Williama Temple'a, XVII-wiecznego rektora Trinity College, którego dom rodzinny stał kiedyś w tym miejscu. W Temple Bar trzeba się pokręcić. Najbardziej interesujące punkty skupiają się wokół dwóch nowych placów: Temple Bar Square i Meeting House Square. Tuż obok pierwszego z wymienionych placów znajduje się Merchant's Arch - wiodący na nabrzeże i na Ha'penny Bridge. Mostek nazwą nawiązuje do półpensowego myta, jakie na nim kiedyś pobierano. Żeliwna piesza kładka przerzucona przez rzekę Liffey stała się jednym z "żelaznych" symboli miasta. Po północnej stronie mostku ustawiono jedna z dublińskich ławek, na których siedzą rzeźby. Na tutejszej ławce "przysiadły" dwie kobiety z torbami pełnymi zakupów, a dublińczycy jak to u nich w zwyczaju przezwali je: the Hags with the Bags ("jędze z torbami").
Dalsza trasa z Temple Bar Square do Meeting House Square biegnie przez Temple Lane South, gdzie fani muzyki mogą zachwycić się Wall of Fame Dublin, która przedstawia na ścianie kamienicy sławy pokroju U2 czy Sinead O'Connor.
W Temple Bar funkcjonuje też najstarszy w Dublinie teatr z 1662 roku: Smoky Alley Theatre. Nie ukrywam, że dużym szczęściem było zdobycie miejscówki na odbywający się tam akurat największy festiwal teatralny w Irlandii.
Wycieczki

    Do więzienia…chce jechać moja klasa. Do więzienia wzięli nas na pierwszą szkolną wycieczkę. Kilmainham Gaol, zbudowane w 1789 roku jako Panopticon, którego niezwykłość miała polegać na tym, że jego konstrukcja umożliwiałaby więziennym strażnikom obserwowanie więźniów tak, by nie wiedzieli, czy i kiedy są obserwowani. Historia Irlandii bliska jest Polakom ze względu na ciągłą walkę wyzwoleńczą. Kilmainham Gaol jest dla Irlandczyków jej symbolem – tu stracono przywódców Powstania Wielkanocnego.
Więzienie posłużyło jako sceneria wielu filmom, w tym W imię ojca, Michael Collins, Święci z Bostonu, Wiatr buszujący w jęczmieniu.

    Lekcja historii – lekcja pokory.
Mój kolejny wypad to wycieczka do Belfastu. Niecodzienne spotkanie z codzienną rzeczywistością Irlandii Północnej. Oprowadzani przez miejscowych taksówkarzy (Dam szóstkę temu kto zrozumie ten akcent!!!) odwiedzaliśmy miejsca jeszcze palące od niezabliźnionych ran. Głównymi przyczynami konfliktu w Irlandii Północnej była chęć zjednoczenia należącej do Wielkiej Brytanii prowincji z niepodległą Republiką Irlandii przez irlandzkich nacjonalistów i republikanów (głównie katolików), przy jednoczesnym dążeniu unionistów (głównie protestantów) do pozostania w granicach Zjednoczonego Królestwa. W ciągu trwającego trzy dekady konfliktu zginęło ponad 3500 osób – 1854 cywilów, 1123 członków sił bezpieczeństwa. Nie do uwierzenia, ale w Europie istnieje jeszcze mur oddzielający dzielnicę katolików jak kiedyś Warszawskie getto zamykany na noc o godzinie 19.
Zaklęcia dla szczęścia?
Kto nie ma swojego rytuału przed klasówką, albo nie wierzy w czarnego kota? No cóż, w tak katolickim kraju jak Irlandia jest jednak miejsce na niewiarygodne zabobony.
Leprechaun (czytaj Leprikon) to zamieszkujący Irlandię rodzaj skrzata. Leprechauny znają miejsca, w których zakopane są skarby, jakimi często są gliniane naczynia wypełnione złotem. Jeżeli jeden z nich zostanie złapany to zdradzi to miejsce, ale kosztowności nie odda łatwo, skąd wzięło się powiedzenie, że skarb leprechauna leży „po drugiej stronie tęczy” - czyli jest nie do zdobycia.
    W Irlandii wiara we wróżki wydaje się być nadal żywa, są tacy co uważają, że niektóre krzewy oraz małe drzewa są domami wróżek. Nazwa wróżka wywodzi się od losu i przeznaczenia. To z łacińskiego fatum, fati bierze swój początek starofrancuska feie, fee co z kolei prowadzi do powstania staroangielskiej nazwy fairy. Jeżeli ktoś spróbuje ściąć takie drzewo lub go uszkodzi, to spotka go nieszczęście. Zdarzyło się że drzewo Fairy Tree spowodowało zmianę planów budowy autrostrady.
Wagary?
    Minęły dwa tygodnie, na przemian kąpane w deszczu i suszone w ciepłym wietrze. Z walizką cięższą o 4 kg wróciłam z moich szkolnych wagarów do rzeczywistości. Czego nauczyła mnie irlandzka szkoła? Jak łatwo zapomina się, że po drugiej stronie tablicy bywa strasznie, czasem nudno, ale może być zabawnie i ciekawie jeśli tylko nauczyciel i uczeń starają się nadawać na tych samych falach.

Anna Dudek, nauczyciel języka angielskiego

Fotorelacja.