25.11.2015

 Polsko-niemieckie wymiany młodzieży w teorii i praktyce

    Jesienno – zimowy Karpacz przywitał mnie wiatrem, deszczem i śniegiem. To nie wróżyło nic dobrego. Już raz wybierałam się na to seminarium, ale niestety nie udało mi się dotrzeć ze względów rodzinnych. Tym razem dojechałam. Chociaż miałam chyba najdalej z polskich uczestników seminarium – 480 kilometrów, to zjawiłam się jako jedna z pierwszych osób. Ania Malinowski miło mnie przywitała i od razu pomyślałam, że polubię się z tą osobą. Nie myliłam się, każdy, kto następny zjawiał się w hotelu witał się z Anią, jak z dobrym znajomym, za którym się stęsknił. Byłam jednym z niewielu uczestników, którzy przyjechali tu po raz pierwszy. Znakomitą większość stanowiły osoby, które uczestniczyły w seminarium po raz czwarty, szósty, czy nawet ósmy. To chyba o czymś świadczy. Ania zapewnia bardzo miłą atmosferę, urozmaicony program i, co najważniejsze, rzeczowe informacje związane z tematem seminarium. A wszystko przeplatane grami i zabawami integracyjnymi oraz programem turystycznym. Nasza grupa szybko się zintegrowała, co jakiś czas ktoś do nas dojeżdżał i od razu stawał się integralną częścią grupy, jak chociażby Ania Kopras - Fijołek, niezwykle sympatyczna dziennikarka z "Gazety Jarocińskiej", która też poprowadziła część zajęć. Jestem pod wrażeniem umiejętności Ani Malinowski, która umiała sprawić, że czas mijał szybko, grupa była zdyscyplinowana i chętnie poddawała się wszelkim zadaniom. Mimo że pogoda nas nie rozpieszczała – przez dwa pierwsze dni wiało i padało, nastroje były wesołe i nikt nie zasypiał (między innymi dzięki dobrze rozplanowanym przerwom na kawę…), a wieczorami znajdowaliśmy jeszcze siłę na integrację przy muzyce i szklance piwa. W dniu, w którym była zaplanowana wycieczka, chmury się rozstąpiły i mogliśmy podziwiać piękne okolice Karpacza przykryte nota bene świeżutkim, białym śniegiem. W nagrodę za wytrwałość zaświeciło nam słoneczko i spędziliśmy miło czas obcując z naturą a na koniec degustując pyszne lody i kawę w największym karpackim hotelu Gołębiewski. Dla jednych kicz, dla innych szczyt luksusu – najważniejsze, że wzbudzał emocje, a kawa smakowała wyśmienicie. Następnym razem zabierzemy ze sobą stroje kąpielowe – basen wyglądał zachęcająco.

Czy warto było jechać na to seminarium? – Oczywiście! I mam nadzieję, że uda mi się tutaj jeszcze nieraz wrócić. Tym razem dowiedziałam się, jak napisać i rozliczyć wniosek do PNWM, z opowiadań wiem, że na seminarium podejmowane są różne inne, ciekawe tematy związane z wymianą młodzieży. Cenna jest również wiedza, którą zdobywa się od innych uczestników, bardziej doświadczonych, którzy nabyli ją w praktyce i teraz chętnie podpowiadają jak robić, aby się wszystko udało. Jeden z uczestników seminarium, Wojtek, pokazał nam, jak można ciekawie dokumentować spotkania młodzieży w postaci krótkich filmików przy użyciu prostej aplikacji. To cenne umiejętności, które można wykorzystać w wielu naszych działaniach. Asia podzieliła się doświadczeniami, skąd zdobyć pieniądze na wymianę. Każdy dodał coś od siebie, z własnej praktyki – a to są rzeczy, których nie nauczymy się na warsztatach, więc warto było czerpać z doświadczenia innych uczestników seminarium. Na koniec dodam tylko, że trafiła mi się fajna koleżanka do pokoju, więc czas spędzony po zajęciach wspominam równie miło. Z Asią przegadałyśmy ładnych kilka godzin. A było o czym – w końcu obie pracujemy w szkole!

Mam nadzieję, że na następnym seminarium ja też będę tą osobą, z którą Ania przywita się, jak z dobrym znajomym. Do zobaczenia w Karpaczu!

PS. No i oczywiście jeszcze raz dziękuję grupie za imieninowe "Sto lat"!

Elżbieta Wójcik

Fotorelacja.