12.10.2015
Wrześniowa wycieczka klasy 2 a
Pod koniec września niemal cała nasza klasa udała się na wymarzoną wycieczkę trzydniową. Trasa obejmowała zwiedzanie Wrocławia, Pragi oraz Gór Stołowych. To niecodzienne trochę połączenie okazało się bardzo dobrym pomysłem, gdyż po dwóch dniach zwiedzania zabytków wyjazd w góry był dla nas zbawienny. Ale zacznijmy od początku. Całkiem planowo, o 5.00 rano wyruszyliśmy autokarem w kierunku Wrocławia. Po drodze miało się dosiąść kilka osób z Tylmanowej i Ochotnicy. Mieli czekać na przystanku autobusowym i o mały włos nie przesiedzieliby niektórzy na tym przystanku 3 dni..., gdyż troszkę się spóźnili i trzeba było się po nich wracać... Ale za to później byli już bardzo punktualni... W komplecie zatem od 10 rano zabraliśmy się do zwiedzania Wrocławia. Poranek był pogodny, choć trochę już chłodny. My, niestety, bardzo zmęczeni po kilku godzinach jazdy. Tutaj największe wrażenie zrobiła na nas Panorama Racławicka i Ogród Japoński. Na nocleg udaliśmy się prawie pod samą granicę czeską do domu wczasowego Kamela, gdzie czekała na nas ciepła kolacja i ciepłe pokoiki. Ale komu w głowie spanie na wycieczce? Okazało się, że przeliczyliśmy się z siłami i po kilku godzinach nocnej integracji wszyscy zasnęli...Pobudka nie była miła, zwłaszcza o szóstej rano, gdyż czekała na nas Praga. Kto się nie zdążył wyspać w łóżku, uczynił to w autokarze i pełni wigoru rozpoczęliśmy zwiedzanie Pragi, a właściwie można by to nazwać "bieganie po Pradze". Przewodnik nie miał dla nas litości, nie było czasu na kontemplację, a przerwy na odpoczynek były bardzo króciutkie. Na szczęście pogoda była śliczna i Praga prezentowała się pięknie w promieniach jesiennego słońca. Wieczorem wróciliśmy do naszej Kameli, by po kolejnej "krótkiej" nocy wyruszyć na podbój Gór Stołowych. Ależ to była frajda! Rezerwaty "Błędne Skałki " i "Szczeliniec", to fantastyczne miejsca do niezbyt wyczerpującej, ale malowniczej wędrówki. Piękne widoki i piękna pogoda sprawiły, że był to bardzo udany dzień. Szkoda tylko, że przewodnik znowu nas tak poganiał... Do Krościenka wróciliśmy w późnych godzinach wieczornych. To była fajna wycieczka!
Relacjonowała Elżbieta Wójcik