czerwiec 2018

Z Krościenka do Międzygórza po naukę i zabawę

 

Gdy zadzwonił ostatni dzwonek i wszyscy wrócili do domu ze świadectwem w ręce ( Ups!!!.. nie wszyscy…), cztery szalone dziewczyny (jeszcze wtedy nie wiedziałam, że są szalone J J J ) postanowiły jeszcze troszkę się pouczyć i wybrały się wraz ze mną do Kotliny Kłodzkiej, by w pięknym otoczeniu sudeckich gór, uczyć się, jak zostać młodzieżowym liderem. A żeby nie było za łatwo, to wszystkie zajęcia odbywały się w języku angielskim i były prowadzone przez wolontariuszy z różnych krajów. Podróż samochodem przebiegła całkiem sprawnie, choć od samego początku towarzyszyły nam ulewy i właściwie tak już pozostało niemal do końca pobytu… Za to z powrotem było ciepło i słonecznie, dzięki temu udało nam się sfinalizować upragnioną sesję w otoczeniu dorodnej, polskiej pszenicy… (prawdopodobnie durum J ) Oprócz fascynujących zajęć miałyśmy okazję poznać okoliczne atrakcje turystyczne (w przerwach między deszczami) i posmakować tutejszej pizzy i czekolady. A jakie wrażenia przywiozły z Międzygórza dziewczyny, poczytajcie sami…

Jadąc na EuroWeek miałyśmy przeczucie, że miło spędzimy ten czas, ale efekt przerósł nasze oczekiwania. Nie myślałyśmy, że spotkamy tak wspaniałych ludzi, z którymi nawiążemy bliższe znajomości w niecały tydzień. Początkowo wszyscy z trudem zapamiętywaliśmy swoje imiona, jednak z czasem coraz bardziej się poznawaliśmy. Wiedzieliśmy już czym każdy z nas się interesuje, jakie są nasze pasje, co kochamy i czego nienawidzimy.
Na początku wszystko było nowe, ciężko było się przełamać (przecież niecodziennie rozmawia się z Kolumbijczykiem), lecz atmosfera panująca podczas spotkań była bardzo ciepła, czułyśmy się po prostu swobodnie. Wspaniałe było to, że nie tylko my uczyliśmy się obcego dla nas języka, również wolontariusze chcieli uczyć się języka polskiego. Obcokrajowcy byli bardzo otwarci i pozytywnie nastawieni. Na zajęciach najważniejsza była zasada "always smile", lecz ciężko było ją złamać z takimi świetnymi ludźmi. Całość była prowadzona przez wolontariuszy z całego świata, m.in. z Kolumbii, Meksyku, Filipin, Indonezji czy Indii. Dzięki temu nie tylko poznałyśmy nowe kultury ale także podszkoliłyśmy nasz angielski, bo tylko w tym języku mogliśmy się dogadać.
Nie spodziewałyśmy się, że zajęcia będą w formie gier i zabaw, że będziemy odgrywać scenki, nagrywać reklamy, uczyć się salsy czy belgijki, a na zakończenie tańczyć tradycyjny taniec wietnamski, którego nauczył nas rodowity Wietnamczyk. Żadna z nas nie zapomni odgrywanej reklamy, gdzie miałyśmy połączyć Harrego Pottera i chipsy Lay's, czy reprezentację Polski i markowe zegarki. Żadna z nas nie zapomni lekcji salsy z boskim Angel, trzyminutowych randek, meczu Polska - Japonia oglądanego z Azjatką, zawarcia nowych znajomości w rytmie rosyjskiego hitu "Розовое вино", czy sesji w zbożu (którą zorganizowała wspaniała Pani Elżbieta Wójcik, która przez cały EuroWeek opiekowała się nami i zabierała na gorącą czekoladę).
Dzięki wyjazdowi poznałyśmy przyjaciół z całego świata i zyskałyśmy wspaniałe doświadczenia. Chociaż EuroWeek Czerwiec 2018 jest już historią, zawsze zostanie w naszej pamięci. A raczej zostaną w niej ludzie, których tam poznałyśmy.

Fotorelacja

Julka i Alinka